Prezydent Rafał Zwolak lubi podkreślać, jak miasto jest zadłużone i jak trzeba oszczędzać. Mimo to wydaje tysiące złotych na bezpłatną ładowarkę dla samochodów elektrycznych.
– Oszczędności realnych nie widać, za to rozrzutność – coraz częściej – mówi radna KO. Śmieje się, żeby nie dodawać, że z opozycji.
Gmina ładuje za darmo
Tydzień temu na fb przetoczyła się dyskusja pomiędzy internautami na temat współpracy miasta i gminy. Jako przykład dobrej współpracy podano wybudowany w poprzedniej kadencji hub komunikacyjny i duży parking przy ulicy Peowiaków, z którego korzystają głownie pracownicy Urzędu Gminy i interesanci.
Jeden z internautów zwrócił uwagę, że pracownicy UG mają lepiej niż magistratu, bo mogą korzystać z bezpłatnej ładowarki. Czyli ładują auta na koszt miasta. Prawda jest taka, że każdy może korzystać z tej ładowarki a płacą wszyscy mieszkańcy.

- Kartka wisi od 30 maja, ale ładowarka działa.
Ile, za ile?
14 października wysłaliśmy więc zapytanie do Urzędu Miasta.
„1. Ile Miasto Zamość płaci miesięcznie rachunków za energię elektryczną zużyta przez bezpłatną ładowarkę do samochodów elektrycznych, zlokalizowaną na parkingu przy ulicy Peowiaków? Proszę o informację, jakie były rachunki w Styczniu, lutym, marcu, kwietniu, maju, czerwcu, lipcu i sierpniu 2024 r.
2. Kiedy zakończył się okres trwałości projektu unijnego, w ramach którego zamontowano ładowarkę?
3. Dlaczego do tej pory nie zamontowano systemu umożliwiającego pobieranie opłat za ładowanie pojazdów elektrycznych?
Najpierw urząd usiłował spuścić nas na drzewo. W mailu który otrzymaliśmy dnia następnego, wezwano nas do „wykazania (…) iż uzyskanie informacji, o której mowa we wniosku jest szczególnie istotne dla interesu publicznego”.
To nie było szczególnie trudne, bo chodzi przecież o nasze pieniądze. Ale też o dotację z UE. Właściwa odpowiedź przyszła 22 października.

Musimy to oszacować
Z odpowiedzi wynika jasno, że miesiąc temu okres trwałości się skończył a stacja nie musi działać za darmo. A działa.
Poza tym urząd nie wie, ile stacja ciągnie prądu. Oszacowaliśmy więc sami, jakie koszty w miesiąc ponosi miasto.
Na stacji ładowania codziennie widzimy jakieś auto, które parkuje przy ładowarce. Najczęściej jest to Tesla model S, ale też Nissan Peugeot i BMW. Zdarzają się też chińskie „wynalazki” na obcych rejestracjach.
Komercyjne ładowanie Tesli kosztuje około 100 zł. Zakładamy, że miasto ma tańszą energię, może nawet o połowę. Więc jedno ładowanie to 50-60 zł. Zakładając, że codziennie ktoś korzysta z ładowarki, to miesięcznie podatnicy zapłacą za taką szczodrość miasta aż 1500-1800 zł. Poniżej zrzut potwierdzający, że 21 października ktoś naładował Peugeota za darmo. Zaś 5531 zameldowań świadczy o popularności ładowarki.

Wnuk nie zdążył
– Prezydent Wnuk jeszcze na początku roku kazał przygotować układ poboru opłaty w ładowarce – mówi nam nieoficjalnie jeden z pracowników miasta. – Jednak nie zdążył wdrożyć w życie.
– Chyba nie jest tak źle z finansami miasta, jak się nie realizuje najprostszych decyzji oszczędnościowych, podjętych jeszcze przez poprzednika – śmieje się Krzysztof Sowa, radny z Komitetu Wyborczego Wyborców Andrzeja Wnuka.
Piotr Pasieczny
